wtorek, 4 sierpnia 2015

Rozdział 46


Chwilę po tym jak Miley poszła otworzyć drzwi wróciła z wielka pizzą.
- O boże jaka ja jestem głodna – odezwałam się jako pierwsza.
- I bardzo dobrze kochanie. Masz zjeść bardzo dużo. Pamiętaj, że teraz jesz za dwóch. – wystrzeżył się Justin.
-Niestety muszę Ci przyznać rację Bieber. – odezwała się Mileys.
-Niestety ? – zapytał Justin z uniesionymi brwiami.
- Tak niestety Bieber. Bo nie zapominaj, że jesteś pierdolonym dupkiem. – powiedziała głośno Miley, a ja przysłuchiwałam się ich wymianie zdań konsumując pizzę.
-Miley.. Nie wracajmy do tego… Zmieniłem się i dobrze o tym wiesz – odezwał się już smutny Justin i wstał- Wybaczcie ale nie jestem już głodny. Będę już wracać do hotelu. Paulina kochanie możemy się spotkac jutro?- zapytał
-Justin zostań jeszcze – powiedziałam błagalnym głosem.
-Kochanie wybacz, ale nie. Muszę sobie to wszystko przemyśleć. Miley ma rację jestem pierdolonym dupkiem i nie chcę Cię ranić. Do jutra skarbie.  –dał mi buziaka w policzek – cześć Mileys – powiedział i tak po prostu wyszedł. Spojrzałam na Miley a ona podeszła do mnie i przytuliła mnie.
-Przepraszam, że zepsułam Ci  dzisiejszy wieczór. Nie chciałam żeby to tak wyszło – powiedziała mi Miley.
-Nie Miley jest okej. Oboje powinniśmy sobie to wszystko przemyśleć – odpowiedziałam jej uśmiechając się delikatnie. – A teraz bierzmy się za jedzenie żeby nam nie wystygło do końca. Nie wiem czy dobrze zrobiłam wybaczając mu tak szybko, ale wiem że się zminił. Przez cały ten czas śledziłam go w  internecie. Przez cały ten czas miał tak bardzo smutne oczy. Nie było w nich już widać tych iskierek szczęścia, które zawsze miał będąc ze mną. A dziś gdy go spotkałam znów w jego oczach pojawiły się te piękne iskierki w tych karmelowych oczach. Jego oczy wreszcie błyszczały już nie były takie smutne.
-Paulina cholera słuchasz ty mnie? – usłyszałam głos Miley.
-Przepraszam Mileys zamyśliłam się – odpowiedziałam – możesz powtórzyć?
- Spytałam czy idziemy się już położyć. Pewnie jesteś zmęczona po podróży, a ty musisz dużo odpoczywać.
-Tak pojdę się już położyć – odezwałam się – i Miley jutro już muszę wracać bo mam wizytę u ginekologa. Wiesz to już prawie 5 miesiąc więc wizyty u ginekologa są dosyć często. Mam nadzieję, że się nie obrazisz co?
-Nie no Paula co ty. Nie mogłabym. Rozumiem to że jesteś w ciąży, ale miałaś się jutro spotkać z Justinem.
-No i spotkam się, bo samolot mam dopiero o dwudziestej więc zdążę bez problemu.
-No to cieszę się i mam nadzieję, że teraz wam się ułoży wszystko bez żadnych przeszkód, bo będziecie mieć dzidziusia.
-Też mam taka nadzieję Miley –powiedziałam wstając – a teraz dobranoc- dodałam i pocałowałam ją w policzek
-Dobranoc mała – odpowiedziała mi Mileys.
Weszłam schodami do góry i weszłam do mojej sypialni. Wzięłam szybki prysznic i położyłam się do łóżka biorąc po drodze swój telefon. Postanowiłam zadzwonić do mamy.
-Cześć córcia – usłyszałam po kilku sygnałach
-Cześć mamuś – odpowiedziałam jej – mam nadzieję, że Cię nie obudziłam?
-Nie skarbie nie obudziłaś mnie, ale stało się coś, że dzwonisz tak późno?
-Nie mamo nie.. – powiedziałam po cichu – po prostu chciałam z tobą porozmawiać.
-Co się dzieje kochanie? – zapytała mama – przecież słyszę po twoim glosie
-Nic takiego mamuś. Po prostu chcę ci powiedzieć że bardzo cię kocham i niedługo was odwiedzimy – powiedziałam jej i rozpłakałam się zakończając połączenie. Tak bardzo mi jej brakuje. Brakuje mi mojej mamy.. I mamy Justina. Cholernie mi brakuje tej matczynej miłości. Postanowiłam zadzwonić jeszcze do Klaudii.
-cześć kochanie – powiedziałam gdy odebrała połączenie.
-Taaa siema. – powiedziała
- Co jest ? – zapytałam
-Gówno – odpowiedziała mi
- O co ci chodzi Klaudia ? Co się stało?
- Nic.. Nie masz już powrotu do mnie do domu.. Nie chcemy cię tutaj więcej widzieć. Jedyne co to możesz odebrać resztę swoich bogatych ciuchów. A teraz żegnam. – powiedziała i zakończyła połączenie. Po tym telefonie rozpłakałam się jeszcze bardziej.  Nie wiem ile płakałam, ale w pewnym momencie zasnęłam.
Promienie słoneczne rozbudziły mnie. Przewróciłam się na bok i otworzyłam oczy. Na sofie obok mojego łóżka zobaczyłam siedzącego Justina.  Gdy zobaczył, że się obudziłam uśmiechnął się do mnie szeroko
-Cześć kochanie- powiedział uśmiechnięty
-Hej – odpowiedziałam łamiącym się głosem
-Co się stało kochanie ? – zapytał mnie
-Nie nic… Gdzie Miley? – zapytałam
-Kazała cię przeprosić ale musiała pilnie wyjechać więc już się dziś nie zobaczycie. – odpowiedział – a teraz powiedz mi co się stało. Masz całe podpuchnięte oczy. Co się dzieje skarbie ? – zapytał i usiadł obok mnie łapiąc mnie za rękę.
-Nie mam gdzie mieszkać.. Brakuje mi mamy.. I boję się jej powiedzieć że jestem w ciąży.- coś jeszcze chcesz wiedzieć ? – zapytałam
-Jak to nie masz gdzie mieszkać ? Jak ci może brakować mamy skoro nie widzisz jej tylko od wczoraj co ?
-Kochanie.. Przecież ja nie mieszkałam  przez ten czas u rodziców.. – odezwałam się.. – oni nawet nie wiedzieli że się rozstaliśmy. Przez cały czas wiedzą że jesteśmy razem, a ja mieszkałam u Klaudii, ale gdy wczoraj do niej zadzwoniłam powiedziała mi że nie mogę już tam wrócić i mam zabrać swoje ciuchy bo nie chcą mnie widzieć już na oczy- rozpłakałam się
-Kochanie nie płacz proszę. Pojedziemy tam razem weźmiemy twoje rzeczy i wrócisz do mnie – powiedział przytulając mnie do siebie. –Nie martw się skarbie. Teraz będzie wszystko dobrze. Będziemy rodzicami i będziemy wspaniałą rodziną. Pamiętaj skarbie.. Masz mnie moją mamę.. Całą moją rodzinę. – powiedział tuląc mnie do siebie.- A teraz idź się szykuj i polecimy moim samolotem weźmiesz swoje rzeczy i wrócimy do mnie. Dobrze skarbie ? – zapytał lekko się uśmiechając
-Tak kochanie zgadzam się – odpowiedziałam dawając mu soczystego buziaka w usta – ale w najbliższym czasie musimy lecieć do moich rodziców i powiedziec im o ciąży kochanie – odpowiedziałam mu
-Skarbie nie ma najmniejszego problemu. Za kilka dni gram tam koncert więc od razu pojedziemy do twoich rodziców. A teraz wstawaj i się szykuj skarbie. – powiedział i wstał z łóżka pakując moje rzeczy do walizki.

Właśnie wychodzimy z lotniska i idziemy do Klaudii po resztę moich rzeczy. Boję się tego spotkania, bo tak naprawdę nie wiem o co chodzi w tym wszystkim.. Nie wiem dlaczego tak nagle kazali mi wziąć stamtąd swoje rzeczy.
-Kochanie o czym tak rozmyślasz ? – zapytał Justin przytulając mnie do swojego boku.
-O wszystkim kochanie. – odpowiedziałam – cały czas zastanawia mnie ta sytuacja z Klaudią. – odpowiedziałam mu
-Kochanie zaraz się wszystkiego dowiemy – odpowiedział mi pocierając moje ramie.
-No to jesteśmy na miejscu Justin, ale boję się tam wejść – odezwałam się
-Kochanie spokojnie- powiedział i przytulił mnie mocno do siebie.
Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi i po chwili pokazała mi się ciocia.
-Witaj Paulinko – powiedziała szeroko się uśmiechając.- wróciłaś już ?- zapytała
-Tak ciociu. Wróciłam po swoje rzeczy tak jak ustaliłam to wczoraj z Klaudią – odpowiedziałam marszcząc brwi.
-Ale jak to zabrać swoje rzeczy? – zapytała gdy byliśmy już w środku.
- No wczoraj gdy dzwoniłam do niej powiedziała mi, że mam przyjechać i wziąć resztę swoich rzeczy, bo nie chcecie mnie widzieć na oczy u siebie w domu – odpowiedziałam. Zdziwienie malowało się na jej twarzy.
-Co? Ale jak to zapytała? Przecież nic takiego jej nie kazałam mówić.. –Klaudia! – wykrzyknęła – w tej chwili do mnie – dodała. Klaudia wyszła z pokoju i spojrzała z pogardą na mnie i Justina.
-Co ty za głupoty opowiadałaś Paulinie przez telefon? Jak tak mogłaś jej powiedzieć mała gówniaro co? Masz zakaz wychodzenia z domu przez najbliższe trzy tygodnie, a teraz wyproś swoich znajomych i zejdź mi z oczu – powiedziała ciocia podniesionym tonem.
Klaudia poszła do swojego pokoju, a my usiedliśmy razem z nią w kuchni.
-Napijecie się może czegoś? – zapytała ciocia
-Nie dziękuję – odpowiedziałam grzecznie – wezmę aby resztę swoich rzeczy i już wychodzimy samolot za nami czeka – odpowiedziałam i ruszyłam do pokoju Klaudi.
Klaudii nigdzie nie widziałam więc zapakowałam resztę swoich rzeczy i wyszłam z walizką z pokoju.
-Ciociu dziękuję za gościnę i w ogóle za wszystko dziękuję. Kocham Cię.
-Cześć kochanie. Trzymajcie się i dbaj o siebie i swojego dzidziusia. Odwiedzzcie mnie kiedyś.
-Odwiedzimy na pewno. Jeszcze raz dziękuje i do widzenia.
Wyszliśmy z Justinem i ruszyliśmy w stronę lotniska. Rozpoczynam nowe życie. I mam nadzieje, że tym razem już bez żadnych przeszkód.


____________________________________
Chyba powracam. Zobaczymy jak to będzie. Jak na razie nie miałam weny, ale jakoś mnie tak od nowa wzięło. Więc jest wielki powrót. Do następnego kochani.