wtorek, 4 sierpnia 2015

Rozdział 46


Chwilę po tym jak Miley poszła otworzyć drzwi wróciła z wielka pizzą.
- O boże jaka ja jestem głodna – odezwałam się jako pierwsza.
- I bardzo dobrze kochanie. Masz zjeść bardzo dużo. Pamiętaj, że teraz jesz za dwóch. – wystrzeżył się Justin.
-Niestety muszę Ci przyznać rację Bieber. – odezwała się Mileys.
-Niestety ? – zapytał Justin z uniesionymi brwiami.
- Tak niestety Bieber. Bo nie zapominaj, że jesteś pierdolonym dupkiem. – powiedziała głośno Miley, a ja przysłuchiwałam się ich wymianie zdań konsumując pizzę.
-Miley.. Nie wracajmy do tego… Zmieniłem się i dobrze o tym wiesz – odezwał się już smutny Justin i wstał- Wybaczcie ale nie jestem już głodny. Będę już wracać do hotelu. Paulina kochanie możemy się spotkac jutro?- zapytał
-Justin zostań jeszcze – powiedziałam błagalnym głosem.
-Kochanie wybacz, ale nie. Muszę sobie to wszystko przemyśleć. Miley ma rację jestem pierdolonym dupkiem i nie chcę Cię ranić. Do jutra skarbie.  –dał mi buziaka w policzek – cześć Mileys – powiedział i tak po prostu wyszedł. Spojrzałam na Miley a ona podeszła do mnie i przytuliła mnie.
-Przepraszam, że zepsułam Ci  dzisiejszy wieczór. Nie chciałam żeby to tak wyszło – powiedziała mi Miley.
-Nie Miley jest okej. Oboje powinniśmy sobie to wszystko przemyśleć – odpowiedziałam jej uśmiechając się delikatnie. – A teraz bierzmy się za jedzenie żeby nam nie wystygło do końca. Nie wiem czy dobrze zrobiłam wybaczając mu tak szybko, ale wiem że się zminił. Przez cały ten czas śledziłam go w  internecie. Przez cały ten czas miał tak bardzo smutne oczy. Nie było w nich już widać tych iskierek szczęścia, które zawsze miał będąc ze mną. A dziś gdy go spotkałam znów w jego oczach pojawiły się te piękne iskierki w tych karmelowych oczach. Jego oczy wreszcie błyszczały już nie były takie smutne.
-Paulina cholera słuchasz ty mnie? – usłyszałam głos Miley.
-Przepraszam Mileys zamyśliłam się – odpowiedziałam – możesz powtórzyć?
- Spytałam czy idziemy się już położyć. Pewnie jesteś zmęczona po podróży, a ty musisz dużo odpoczywać.
-Tak pojdę się już położyć – odezwałam się – i Miley jutro już muszę wracać bo mam wizytę u ginekologa. Wiesz to już prawie 5 miesiąc więc wizyty u ginekologa są dosyć często. Mam nadzieję, że się nie obrazisz co?
-Nie no Paula co ty. Nie mogłabym. Rozumiem to że jesteś w ciąży, ale miałaś się jutro spotkać z Justinem.
-No i spotkam się, bo samolot mam dopiero o dwudziestej więc zdążę bez problemu.
-No to cieszę się i mam nadzieję, że teraz wam się ułoży wszystko bez żadnych przeszkód, bo będziecie mieć dzidziusia.
-Też mam taka nadzieję Miley –powiedziałam wstając – a teraz dobranoc- dodałam i pocałowałam ją w policzek
-Dobranoc mała – odpowiedziała mi Mileys.
Weszłam schodami do góry i weszłam do mojej sypialni. Wzięłam szybki prysznic i położyłam się do łóżka biorąc po drodze swój telefon. Postanowiłam zadzwonić do mamy.
-Cześć córcia – usłyszałam po kilku sygnałach
-Cześć mamuś – odpowiedziałam jej – mam nadzieję, że Cię nie obudziłam?
-Nie skarbie nie obudziłaś mnie, ale stało się coś, że dzwonisz tak późno?
-Nie mamo nie.. – powiedziałam po cichu – po prostu chciałam z tobą porozmawiać.
-Co się dzieje kochanie? – zapytała mama – przecież słyszę po twoim glosie
-Nic takiego mamuś. Po prostu chcę ci powiedzieć że bardzo cię kocham i niedługo was odwiedzimy – powiedziałam jej i rozpłakałam się zakończając połączenie. Tak bardzo mi jej brakuje. Brakuje mi mojej mamy.. I mamy Justina. Cholernie mi brakuje tej matczynej miłości. Postanowiłam zadzwonić jeszcze do Klaudii.
-cześć kochanie – powiedziałam gdy odebrała połączenie.
-Taaa siema. – powiedziała
- Co jest ? – zapytałam
-Gówno – odpowiedziała mi
- O co ci chodzi Klaudia ? Co się stało?
- Nic.. Nie masz już powrotu do mnie do domu.. Nie chcemy cię tutaj więcej widzieć. Jedyne co to możesz odebrać resztę swoich bogatych ciuchów. A teraz żegnam. – powiedziała i zakończyła połączenie. Po tym telefonie rozpłakałam się jeszcze bardziej.  Nie wiem ile płakałam, ale w pewnym momencie zasnęłam.
Promienie słoneczne rozbudziły mnie. Przewróciłam się na bok i otworzyłam oczy. Na sofie obok mojego łóżka zobaczyłam siedzącego Justina.  Gdy zobaczył, że się obudziłam uśmiechnął się do mnie szeroko
-Cześć kochanie- powiedział uśmiechnięty
-Hej – odpowiedziałam łamiącym się głosem
-Co się stało kochanie ? – zapytał mnie
-Nie nic… Gdzie Miley? – zapytałam
-Kazała cię przeprosić ale musiała pilnie wyjechać więc już się dziś nie zobaczycie. – odpowiedział – a teraz powiedz mi co się stało. Masz całe podpuchnięte oczy. Co się dzieje skarbie ? – zapytał i usiadł obok mnie łapiąc mnie za rękę.
-Nie mam gdzie mieszkać.. Brakuje mi mamy.. I boję się jej powiedzieć że jestem w ciąży.- coś jeszcze chcesz wiedzieć ? – zapytałam
-Jak to nie masz gdzie mieszkać ? Jak ci może brakować mamy skoro nie widzisz jej tylko od wczoraj co ?
-Kochanie.. Przecież ja nie mieszkałam  przez ten czas u rodziców.. – odezwałam się.. – oni nawet nie wiedzieli że się rozstaliśmy. Przez cały czas wiedzą że jesteśmy razem, a ja mieszkałam u Klaudii, ale gdy wczoraj do niej zadzwoniłam powiedziała mi że nie mogę już tam wrócić i mam zabrać swoje ciuchy bo nie chcą mnie widzieć już na oczy- rozpłakałam się
-Kochanie nie płacz proszę. Pojedziemy tam razem weźmiemy twoje rzeczy i wrócisz do mnie – powiedział przytulając mnie do siebie. –Nie martw się skarbie. Teraz będzie wszystko dobrze. Będziemy rodzicami i będziemy wspaniałą rodziną. Pamiętaj skarbie.. Masz mnie moją mamę.. Całą moją rodzinę. – powiedział tuląc mnie do siebie.- A teraz idź się szykuj i polecimy moim samolotem weźmiesz swoje rzeczy i wrócimy do mnie. Dobrze skarbie ? – zapytał lekko się uśmiechając
-Tak kochanie zgadzam się – odpowiedziałam dawając mu soczystego buziaka w usta – ale w najbliższym czasie musimy lecieć do moich rodziców i powiedziec im o ciąży kochanie – odpowiedziałam mu
-Skarbie nie ma najmniejszego problemu. Za kilka dni gram tam koncert więc od razu pojedziemy do twoich rodziców. A teraz wstawaj i się szykuj skarbie. – powiedział i wstał z łóżka pakując moje rzeczy do walizki.

Właśnie wychodzimy z lotniska i idziemy do Klaudii po resztę moich rzeczy. Boję się tego spotkania, bo tak naprawdę nie wiem o co chodzi w tym wszystkim.. Nie wiem dlaczego tak nagle kazali mi wziąć stamtąd swoje rzeczy.
-Kochanie o czym tak rozmyślasz ? – zapytał Justin przytulając mnie do swojego boku.
-O wszystkim kochanie. – odpowiedziałam – cały czas zastanawia mnie ta sytuacja z Klaudią. – odpowiedziałam mu
-Kochanie zaraz się wszystkiego dowiemy – odpowiedział mi pocierając moje ramie.
-No to jesteśmy na miejscu Justin, ale boję się tam wejść – odezwałam się
-Kochanie spokojnie- powiedział i przytulił mnie mocno do siebie.
Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi i po chwili pokazała mi się ciocia.
-Witaj Paulinko – powiedziała szeroko się uśmiechając.- wróciłaś już ?- zapytała
-Tak ciociu. Wróciłam po swoje rzeczy tak jak ustaliłam to wczoraj z Klaudią – odpowiedziałam marszcząc brwi.
-Ale jak to zabrać swoje rzeczy? – zapytała gdy byliśmy już w środku.
- No wczoraj gdy dzwoniłam do niej powiedziała mi, że mam przyjechać i wziąć resztę swoich rzeczy, bo nie chcecie mnie widzieć na oczy u siebie w domu – odpowiedziałam. Zdziwienie malowało się na jej twarzy.
-Co? Ale jak to zapytała? Przecież nic takiego jej nie kazałam mówić.. –Klaudia! – wykrzyknęła – w tej chwili do mnie – dodała. Klaudia wyszła z pokoju i spojrzała z pogardą na mnie i Justina.
-Co ty za głupoty opowiadałaś Paulinie przez telefon? Jak tak mogłaś jej powiedzieć mała gówniaro co? Masz zakaz wychodzenia z domu przez najbliższe trzy tygodnie, a teraz wyproś swoich znajomych i zejdź mi z oczu – powiedziała ciocia podniesionym tonem.
Klaudia poszła do swojego pokoju, a my usiedliśmy razem z nią w kuchni.
-Napijecie się może czegoś? – zapytała ciocia
-Nie dziękuję – odpowiedziałam grzecznie – wezmę aby resztę swoich rzeczy i już wychodzimy samolot za nami czeka – odpowiedziałam i ruszyłam do pokoju Klaudi.
Klaudii nigdzie nie widziałam więc zapakowałam resztę swoich rzeczy i wyszłam z walizką z pokoju.
-Ciociu dziękuję za gościnę i w ogóle za wszystko dziękuję. Kocham Cię.
-Cześć kochanie. Trzymajcie się i dbaj o siebie i swojego dzidziusia. Odwiedzzcie mnie kiedyś.
-Odwiedzimy na pewno. Jeszcze raz dziękuje i do widzenia.
Wyszliśmy z Justinem i ruszyliśmy w stronę lotniska. Rozpoczynam nowe życie. I mam nadzieje, że tym razem już bez żadnych przeszkód.


____________________________________
Chyba powracam. Zobaczymy jak to będzie. Jak na razie nie miałam weny, ale jakoś mnie tak od nowa wzięło. Więc jest wielki powrót. Do następnego kochani.

sobota, 2 sierpnia 2014

Rozdział 45

-No to co robimy na kolację ? –zapytała Miley mnie i Justina.
-Hmmm no to może zamówimy coś do jedzenia ? – zaproponował Justin. Miley spojrzała na mnie ja na nią i uśmiechnęłyśmy się do siebie.
-Tak można coś zamówić – odpowiedziała Miley.
-No to jeszcze zostaje kwestia tego co zamawiamy – powiedział Justin.
-Paulina wybiera – wykrzyknęła Mileys. Spojrzeli na mnie oboje wyczekując odpowiedzi.
-No to niech będzie Pizza z podwójnym serem. – Powiedziałam dumna ze swojego wyboru.
-Może być – powiedzieli chórkiem na co się zaśmiałam.
-Ja pójdę zamówić – powiedziała Miley wstając.
-Wreszcie ta wredota nas zostawi chociaż na chwilę samych – powiedział Justin.
-Bieber debilu ja ciebie słyszę. I nie ciesz się tak, bo ja zaraz wracam – powiedziała z złowieszczym uśmieszkiem i wyszła z salonu. Justin od razy spojrzał się w moją stronę i wpił się w moje usta z namiętnością. Tak cholernie mi tego brakowało. Jego silnych ramion, pocałunków, jego namiętności, czułości, jego całego… Po naszym ognistym pocałunku spojrzałam w jego oczy i wyszeptałam dwa bardzo ważne słowa.
-Kocham Cię Justin – wyszeptałam patrząc w jego oczy.
-Ja Ciebie też kochanie. Ciebie i naszego dzidziusia – powiedział. Nagle do pokoju wleciała Miley.
-Dobra przestańcie się miziać. – powiedziała. –zróbmy coś pożytecznego – zaśmiała się
-Tak ? Niby co ? –zapytaliśmy równocześnie z Justinem.
-Włączmy jakiś dobry horror.- zaproponowała.
-Dobra spoko – zgodziłam się od razu – co ty na to Justin ?
-Yyyy no wiecie co … Ja to po zjedzeniu Pizzy mam inny plan – powiedział
-Tak ? – zapytała Miley –niby jaki ?
-No wiesz. Ja Paulina i łóżko = długie rozmowy – poruszał brwiami na co się zaśmiałam. Nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Miley się zerwała i poleciała otworzyć drzwi.


__________________________________________
Wiem wiem wiem.... Bardzo krótki i wiem zawiedliście się na mnie. Ale serio nie mam jak teraz pisać i wgl brak weny te sprawy. Mam nadzieję, że chociaż większość z was mnie zrozumie. Pozdrawiam :****

piątek, 4 lipca 2014

Rozdział 44


-Justin – wyszeptałam, a łez nie było końca. Patrzyłam wprost w jego oczy, Tak bardzo mi go brakowało. Cholera no teraz sobie uświadomiłam jak bardzo.
-Paulina nie płacz proszę –wyszeptał i wytarł mi łzy z policzków. Nie wytrzymałam dłużej i rzuciłam mu się na szyję. Wtuliłam się mocno w niego. Jego dotyk, jego zapach, on sam. Przed oczami przeleciały mi nasze wszystkie wspólne chwile. Dreszcze na moim ciele pojawiły się niemal od razu.
-Kochanie nie płacz proszę. – powiedział gdy już się od niego odsunęłam. Spojrzałam w jego oczy i uśmiechnęłam się.
-Już nie płaczę – wyszeptałam i jeszcze mocniej się uśmiechnęłam.
-Cieszę się – powiedział – nigdy nie lubiłem kiedy płakałaś – dodał. –A tak w ogóle to co ty tutaj robisz ? – zapytał
-Przyjechałam w odwiedziny do Miley – powiedziałam
-Wiesz bardzo się cieszę, że cię spotkałem – powiedział – możemy porozmawiać? –zapytał
-Tak możemy – wyszeptałam.
-To chodźmy może do jakiejś kawiarenki ? – zapytał
-Nie chodźmy do Miley – powiedziałam i ruszyłam w stronę „pałacu”. Justin ruszył zaraz za mną. Po chwili byliśmy już w domu Miley. Weszliśmy do salonu i usiedliśmy na sofie.
-Nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłem – wyszeptał – tak cholernie mi ciebie brakowało. Twojego dotyku, pieszczot, pocałunków – szeptał dalej – całej ciebie – złapał mnie za rękę i spojrzał  w moje oczy w których widoczne były już łzy.
-Też tęskniłam Justin. Bardzo – powiedziałam nie wytrzymałam i rozpłakałam się. Justin przytulił mnie do siebie. Wtedy poczułam jakbym miała cały świat przy sobie.
-Kochanie co z nami teraz będzie ? – zapytał Justin
-Wybaczam ci Justin. Wybaczam  - powiedziałam – i jeżeli jest taka możliwość to chcę być znów blisko ciebie.
-Kochanie jest taka możliwość. Tylko na to czekałem – powiedział – zaopiekuję się tobą znów
-Nie tylko mną będziesz się musiał zaopiekować – wyszeptałam
-Jak to nie tylko tobą ? – zapytał zdziwiony
-Jest jeszcze ktoś kim będziesz musiał się opiekować. Komu będziesz musiał poświęcać dużo uwagi – powiedziała i spojrzałam na swój brzuch
-Kochanie jesteś w ciąży? – zapytał
-Tak Justin będziemy mieli dziecko – wyszeptałam. Nagle poczułam jak Justin wstaje już myślałam że mnie zostawi, ale ten debil zaczął skakać po pokoju.
-Będę ojcem cholera nie wierzę jestem tak szczęśliwy – wykrzykiwał. Złapał  mnie za rękę i wstałam razem z nim
-Będziemy rodzicami kochanie – wyszeptałam mu wprost w jego usta patrząc mu w oczy.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę – powiedział i pocałował mnie. Te usta. O boże jak mi tego brakowało. Nasz pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny. Justin pchnął mnie lekko na sofę, a ja się na niej położyłam. Zawisł nade mną i całował z pasją. Zjechał na moją szyję.
-Ehem – ktoś odchrząknął – spojrzeliśmy w tamtą stronę , a w drzwiach stała Miley.
-I zostaw tu dzieci same w domu to już się chcą dymać – powiedziała Miley i się zaśmiała
-Miley jesteś wredna w takim momencie przerwać . – powiedziałam a ona się zaśmiała
-Ups – powiedziała i weszła do salonu. Usiadła pomiędzy nami i już nie mogła powstrzymać się od śmiechu.

*************************************
Łapcie rozdział. Wiem, że bardzo długo czekaliście, ale naprawdę nie mam weny i czasu... Przepraszam, że taki krótki, ale no jak już mówiłam wena... Do następnego ;)

piątek, 27 czerwca 2014

Hej...

Przepraszam, że tak długo nic nie dodawałam, ale przyjechała do mnie moja przyjaciółka... Nie miałam czasu nawet żeby coś napisać :x Ale obiecuję, że w najbliższych 4 dniach dodam :))

niedziela, 15 czerwca 2014

Rozdział 43

Obudziły mnie promienie słoneczne, które padały na moją twarz. Takie sny mam co noc od 4 miesięcy. Zawsze śni mi się coś podobnego, ale najgorsze jest to, że śni mi się iż Justinowi się coś stało. Te sny mnie z dnia na dzień przerażają jeszcze bardziej. Położyłam swoją rękę na brzuchu i głaskałam go lekko.
-Kochanie już się nie mogę doczekać kiedy będziesz tutaj z mamusią – wyszeptałam patrząc na brzuch. Tak potwierdziło się jestem w ciąży. Nikt po za rodzicami Klaudii jej samej oraz Miley o tym nie wie. Nawet moi rodzice. Jak na razie są w przekonaniu, że cały czas jestem z Justinem, a co do niego nie miałam z nim kontaktu od ostatniego telefonu na początku mojego przyjazdu do Klaudii. Oczywiście próbował się ze mną skontaktować i to nie raz, ale ja nigdy nie odbieram ani nie odpisuję na wiadomości. Dzisiaj lecę do Las Vegas do Miley. Zaprosiła mnie do siebie, a muszę korzystać dopóki mogę.  Wstałam powoli z łóżka i podreptałam do szafki z której wyjęłam rzeczy na dziś. Wygodne dresy bielizna i biała luźniejsza bluzka. Brzuszek już zaczyna być powoli widać, a nie chcę aby media o tym pisały. Wtedy mógłby dowiedzieć się Justin, a tego nie chciałam. Wzięłam uszykowane rzeczy i podreptałam do łazienki. Pidżamę zdjęłam i naga weszłam pod prysznic. Namydliłam swoje ciało waniliowym płynem, a we włosy wtarłam czekoladowy szampon. Spłukałam z siebie pianę i wyszłam z kabiny prysznicowej. Wytarłam się białym puszystym ręcznikiem i założyłam bieliznę w kolorze czarnym. Włosy rozczesałam co zajęło mi dłuższą chwilkę wysuszyłam, a następnie związałam w kucyka. Ubrałam na siebie resztę uszykowanych rzeczy i zrobiłam sobie lekki makijaż. Wyszłam z łazienki i podreptałam do kuchni gdzie znajdowała się Klaudia.
-Hej- przywitałam się z nią i ucałowałyśmy swoje policzki.
-No i jak tam gotowa na wyjazd? – zapytała.
-No tak prawię – powiedziałam uśmiechnięta. – Dopakuję jeszcze kilka rzeczy i jestem w pełni gotowa.
-Będę za tobą tęsknić – powiedziała
-Ja za tobą też. Bardzo – powiedziałam
-Zjesz naleśniki ? – zapytała – niedawno robiłam – uśmiechnęła się
-Bardzo chętnie – powiedziałam i posłałam w jej stronę promienny uśmiech. Klaudia nałożyła mi dwa naleśniki i usiadła obok mnie. W ciszy zaczęłyśmy konsumować śniadanie. Po  zjedzonym śniadaniu razem z Klaudią posprzątałyśmy. Ona myła naczynia, a ja wycierałam.
-Myszka która jest na osi ? – zapytałam Klaudii
- 10:29 – powiedziała
-Cholera muszę iść dopakować ciuchy bo nie zdążę na samolot – wystartowałam z kuchni i poleciałam do pokoju Klaudii i mojego. Zapakowałam resztę rzeczy i do pokoju weszła Klaudia.
-I co teraz już w pełni gotowa? – zapytała
- Tak teraz już w pełni – zaśmiałam się – pójdziesz mnie odprowadzić na lotnisko? – zapytałam
-Tak pewnie nawet nie musiałaś pytać i tak bym cię odprowadziła – uśmiechnęła się
-Oj ty moja wariatko – zaśmiałam się i przytuliłam ją do siebie. W tym momencie mój telefon zaczął dzwonić. Spojrzałam na wyświetlacz gdzie pisało „Pati <3 dzwoni” Uśmiechnęłam się sama do siebie i odebrałam.
-Halo – odparłam
-Witaj buraczku. – odparła na wstępie – powiedz mi dlaczego ty się teraz tak rzadko odzywasz? – zapytała
-oj no pomidorku jakoś tak czasu nie mam – powiedziałam
-No niech ci będzie – powiedziała i zaśmiała się co odwzajemniłam – co robisz? – zapytała
-A no właśnie zaraz na lotnisko idę – powiedziałam – a ty ? – zapytałam
-Na lotnisko? Po co ? Kto znów do was przyjeżdża ? – zapytała – ja siedzę na ławce i czekam za Julką – powiedziała
-Aaaaaaaaa – przeciągnęłam – nie nikt do nas nie przyjeżdża ja lecę do Las Vega do Miley – powiedziałam
-A no chyba, że tak. Tam przecież dziś ma koncert – i przerwała swoją wypowiedź – wiesz co myszka zadzwonię później do Ciebie, bo Julka przyszłą – powiedziała
-A no dobra okej. To paaa – powiedziałam
-No papapappa – powiedziała – Kocham Cię – dodała
-Ja Ciebie też – i zakończyłyśmy rozmowę. Spojrzałam na Klaudię a ona na mnie i wybuchnęłyśmy śmiechem.
-Z czego my się znów śmiejemy? – zapytałam ledwo łapiąc powietrze.
-Hhahahahhahahaha żebym to ja wiedziała – odpowiedziała ledwo
-Hhahahahahhaha.- Po chwili się uspokoiłyśmy.
-To co lecimy na lotnisko nie? – powiedziałam i wstałam z łóżka. Z ciocią i wujkiem pożegnałam się już wczoraj, bo dziś od rana są w pracy. Wzięłam walizkę i ruszyłyśmy w stronę drzwi. Na korytarzu założyłam niebiesko białe  air-maksy i wyszłyśmy z domu. Klaudia zakluczyła  mieszkanie i ruszyłyśmy w stronę lotniska. Śmiałyśmy się, rozmawiałyśmy. Po jakimś czasie byłyśmy już na lotnisku. Weszłyśmy do środka i usiadłyśmy na ławeczkach w ciągu dalszym rozmawiając. Po chwili usłyszałam głos w głośnikach. „Pasażerowie lotu 165 proszeni są o podejście na odprawę”. Spojrzałam na Klaudię
-Myszka to mój lot – powiedziałam i wstałam, a ona zaraz za mną.
-To do zobaczenia i dzwoń do mnie. Będę tęsknić – powiedziała
-Do zobaczenia. Na pewno będę dzwonić i też będę tęsknić – powiedziałam i przytuliłyśmy się na pożegnanie. Ruszyłam w stronę odprawy z daleka kiwając jeszcze Klaudii. Po odprawie weszłam do samolotu. Miejsce miałam zaraz przy oknie. Napisałam jeszcze szybko sms-a do Miley o treści „Siedzę już w samolocie. Zaraz startuje
J” i schowałam telefon do kieszeni. Po chwili samolot zaczął się unosić. Chwilę po tym odleciałam w krainę morfeusza. Obudził mnie głos informujący o zapięciu pasów. Zapięłam pasy i za chwilę byłam już na ziemi. Wyszłam z samolotu i ruszyłam po odbiór walizki. Stałam i patrzyłam na maszynę, która ‘’ woziła ‘’  nasze walizki wyczekując na swoją fioletową. Po chwili już ją zauważyłam zdjęłam z maszyny i ruszyłam w głąb lotniska poszukując wzrokiem Miley. Po chwili w moje oczy rzuciło się duże zbiorowisko. Poszłam w tamtym kierunku, bo od razu domyśliłam się, że to Miley. Przepchnęłam się przez fanki i moim oczom ukazała się Miley! No wreszcie.
-Miley – krzyknęłam. Spojrzała w moim kierunku i uśmiechnęła się wesoło.
-No hej słonko – przywitała się i przytuliła mnie mocno. – wreszcie się widzimy – wyszeptała daje mnie tuląc
-No hej hej – odpowiedziałam – tak wreszcie – odpowiedziałam. Po naszym przywitaniu Miley pożegnała się z fanami i ruszyłyśmy w stronę wyjścia gdzie było auto Mileys. Zapakowałyśmy walizkę do bagażnika i wsiadłyśmy do jej czarnego porsche. Miley włączyła radio i całą drogę do jej domu śpiewałyśmy i wygłupiałyśmy się. Jej tak cholernie brakowało mi tej wariatki! Zawsze myślałam, ze gwiazdy są zapatrzone w siebie i w ogóle, ale pomyliłam się. Auto się zatrzymało, a my wysiadłyśmy z niego. Byłyśmy już w posiadłości Miley. Wyjęłam walizkę z bagażnika i ruszyliśmy do wejścia. Wchodząc do jej domu poczułam niesamowicie pyszny zapach.
-Miley co ugotowałaś? –pięknie pachnie – powiedziałam
-Zrobiłam nam spaghetti – powiedziała uśmiechnięta – chodź zaniesiemy walizkę do twojego pokoju – powiedziała. Weszłyśmy schodami na górę i Miley otwarła pierwsze drzwi po lewej stronie. W pokoju było pięknie. Fioletowe ściany piękne łóżko na śrosku z baldachimem różne dodatki fotele półeczki. Drzwi które prowadziły do łazienki i garderoby. Później rozejrzysz się bardziej, a teraz chodź zjeść, bo do końca nam wystygnie – powiedziała. Wyszłyśmy z pokoju i zeszłyśmy na dół. Miley zaprowadziła mnie do jadalni, a sama udała się po nasz obiad. Przypomniało mi się, że miałam zadzwonić do Klaudii. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i wybrałam jej numer. Po kilku sygnałach odebrała
-Hej Klaudia – powiedziałam – jestem już na miejscy zaraz będziemy jeść obiad – powiedziałam
-No to się cieszę – odpowiedziała – i w takim razie nie przeszkadzajcie sobie jak będziesz miała chwilę to zadzwoń – powiedziała
-Okej to wieczorem do ciebie zadzwonie papappapapa – powiedziałam i zakończyłam rozmowę. Do jadalni weszła Mileys i podała nam talerze oraz sok. Zaczęłyśmy konsumować i rozmawiać. Po zjedzonym posiłku wyniosłyśmy talerze i włożyłyśmy do zmywarki. Telefon zaczął dzwonić, ale tym razem to nie mój. Miley odebrała telefon, a ja żeby jej nie przeszkadzać wyszłam z kuchni i usiadłam sobie w jadalni czekając na nią. Weszła do jadalni i spojrzała na mnie.
-Paulina będę musiała na godzinkę góra dwie wyskoczyć do studia. – powiedziała smutna – przepraszam miałam mieć wolne, ale no wiesz coś tam sknocili i muszę im pomóc.
-Nie no Miley nie ma sprawy – powiedziałam
-Jak chcesz to jedź ze mną – zaproponowała
-Nie poczekam za tobą w domu. Pójdę się przejść po okolicy – powiedziałam. No okej to w taki razie na szafce przy drzwiach masz dodatkowe klucze, a ja postaram się być jak najszybciej. – I tyle po niej. Wyszła z domu. Postanowiłam iść na jakiś spacer. Weszłam schodami na górę w celu przebrania się. Założyłam na siebie białe rurki oraz turkusową bluzkę bardziej obcisłą przez co było widać już mój brzuszek, ale nie przejmowałam się już tym. Założyłam do tego turkusowe baleriny włosy rozpuściłam i udałam się do wyjścia po drodze biorąc klucze od pałacu. Tak zdecydowanie tak mogę nazwać ten dom. Jest ogromny. Zamknęłam drzwi na klucz i ruszyłam na spacer. Idąc chodnikiem i podziwiając piękne widoki wpadłam na kogoś. Podniosłam wzrok i nie wierzyłam własnym oczom. W moich oczach pokazały się łzy, ale nie łzy smutku czy bezsilności tylko łzy szczęścia.
-Paulina? – zapytał niedowierzając – co ty tutaj robisz?

____________________________________________________
Hej misiaczki :* Wreszcie udało mi się napisać rozdział. A więc miłego czytania i do następnego. Pozdrawiam :**
25kom = nowy rozdział :)

wtorek, 10 czerwca 2014

Rozdział 42



Miley spojrzał się na mnie był cała zapłakana.
-Paulina – wyszeptała..
-Miley co z nim? – zapytała podłamana
-Jest w ciężkim stanie. Walczy o życie – powiedziała płacząc. –Jest u niego Pattie i Jeremy.
-Zaraz tam jadę – powiedziałam – a w ogóle  Miley to moja przyjaciółka Klaudia – przedstawiłam.
-Ryan – powiedziałam na co chłopak wstał i mnie przytulił
-Nie płacz Paula wszystko się ułoży. – powiedział – Justin wyzdrowieje.- pocieszał. Potem przywitali się z Klaudią.
-My pójdziemy zanieść walizki na górę – powiedziałam. – a później zawieziecie nas do szpitala? – zapytałam
-Tak zawiedziemy – wyszeptała Miley.
-Chodź Klaudia – powiedziałam i wzięłam swoją walizkę po czym Klaudia wzięła swoją i udałyśmy się na górę. Weszłyśmy do mojej starej sypialni. Od razu usiadłam na łóżku i ledwo łapałam oddech. Nie mogę uwierzyć w to co się dzieje. Najważniejsza osoba w moim życie walczy o życie… Klaudia usiadła zraz obok mnie i przytuliła mnie mocno.
-Kochanie uspokój się. Nie płacz – mówiła – Justin z tego wyjdzie jest silny
-Ale Klaudia jak on może z tego wyjść kiedy on sam chciał się zabić ? – wyszeptałam
-Pojedziesz do niego będzie czół twoją obecność. Na pewno się nie podda – powiedziała
-Okej. – wyszeptałam. Wstałam z łóżka i podreptałam do łazienki. Przemyłam twarz włosy związałam w kucyk i wyszłam.
-Chodź – wyszeptałam do Klaudii. Razem opuściłyśmy moją sypialnię i zeszłyśmy na dół. Weszliśmy do salonu gdzie znajdowała się Miley oraz Ryan. Możemy już jechać ? – zapytałam
-Tak chodźmy – powiedział Ryan. Wszyscy wyszliśmy z salonu i opuściliśmy dom. Miley zakluczyła mieszkanie i wsiedliśmy do auta. Cała droga minęła nam w ciszy. Po jakiś dwudziestu minutach znaleźliśmy się pod szpitalem gdzie znajdowało się pełno paparazzi.  Ryan zaparkował auto i jak najszybciej z niego wysiadłam. Przechodząc obok dziennikarzy cały czas słyszałam pytania :”Co się dzieje z Justinem ?”, „Dlaczego Justin jest w szpitalu?” I dużo podobnych pytań. Na żadne z nich nie odpowiedziałam. Nie wiedziałam co.. Miałam im powiedzieć, że Justin Bieber idol nastolatek próbował popełnić samobójstwo? Nie nie powiem im czegoś takiego… Chociaż wiem, że Belieber’s chciałyby wiedzieć prawdę. Nie mogę tego zrobić. Nie mogę im powiedzieć na razie prawdy. Justin sam zdecyduje co im powiedzieć. Weszliśmy do szpitala i ruszyliśmy w stronę Sali gdzie przebywał obecnie Justin. Pod salą była Pattie, Jeremy oraz Jessica razem z Marii.
-Pattie –zawołałam. Spojrzała na mnie smutnym wzrokiem. Podeszłam do niej .
-Mamo – wyszeptałam – co z nim ? Jaki jest jego stan ? – zapytałam
-Lekarz powiedział, że ostatnie godziny są decydujące. Na te słowa załamałam się. Usiadłam na podłodze i płakałam. Tak strasznie się o niego boję. Nie wiem co ja zrobię gdyby mu coś się stało.
-Paulina – ktoś wypowiedział moje imię. Spojrzałam na tę osobe, którą okazał się być Jeremy. Wstałam i spojrzałam się  na niego
-Tato tak bardzo się o niego martwię – powiedziałam i się rozpłakałam. Po chwili usłyszałam tak bardzo znienawidzony przeze mnie glos.
-Gdybyś go nie zostawiła Justin nigdy by sobie czegoś takiego nie zrobił. – powiedziała dumnie Jessica
-Jessica naprawdę? – wyszeptałam- teraz o wszystko osądzasz mnie ? Pomyśl przez kogo tak było. No pomyśl do cholery – wykrzyknęłam. Jessica już nic nie powiedziała, a Klaudia mnie przytulała. Nagle z Sali Justina wyszedł lekarz. Podbiegłam do niego jako pierwsza
-Panie doktorze co z Justinem ? Wyjdzie z tego ? – zapytałam
-Jak na razie miał płukanie żołądka. Miejmy nadzieję, że wszystko będzie okej. A teraz proszę państwa. Jedzcie do domu, bo nie ma sensu siedzieć tutaj. Przyjedziecie jutro z rana. – powiedział lekarz i odszedł.
-To co? Jedziemy nie ? – odezwał się Jeremy. – Jutro z samego rana tutaj wrócimy – powiedział
-Nie! Ja się stąd nie ruszam – powiedziałam stanowczo. –Miley zaopiekujesz się Klaudią ? – zapytałam
-Tak – powiedziała Miley
-Paulinka, ale ty teraz musisz na siebie uważać – powiedziała Klaudia.
-Klaudia nie teraz – powiedziałam – jedzcie  do domu odpocznijcie. Jutro się zobaczymy – powiedziałam. Pożegnałam się z każdym i usiadłam na krześle przed salą. Po chwili obok mnie przeszedł lekarz.
-Panie doktorze – zatrzymałam go – mam dwa pytania – powiedziałam
-Tak ?- zapytał
-Czy mogłabym na jutro umówić sobie wizytę u ginekologa? – zapytałam
-Tak  pewnie nie ma sprawy – uśmiechnął się – jutro z rana by panience pasowało? – zapytał
-Tak bardzo dziękuję – uśmiechnęłam się słabo. – Ale doktorze mogłabym wejść tam do niego ? – zapytałam
-Jeżeli pani musi – powiedział – to proszę wejść, ale naprawdę proszę być cicho – dodał.
-Dziękuję doktorze.- powiedziałam i ruszyłam do wejścia od Sali.
Wchodząc do środka zauważyłam na łóżku leżącego Justina. Wyglądał jak nie on. Cały blady. Wiem, że to przeze mnie. Samotna łza spłynęła mi po policzku. Usiadłam obok jego łóżka i złapałam go za rękę.
-Justin – wyszeptałam – wiem, że teraz znajdujesz się tutaj przeze mnie. I bardzo mi z tym źle, ale ty naprawdę mnie zraniłeś. Kolejny raz mnie zdradziłeś chociaż obiecałeś, że nie zrobisz tego więcej – dalej szeptałam- ale wiesz co ? Wybaczam ci . Tak wybaczam. Nie mogę żyć bez ciebie i tym bardziej, ze jest prawdopodobieństwo, że będziemy mieś dzidziusia. Będzie on wtedy cząstką nas. Ciebie i mnie – szeptałam – Kocham cię najbardziej na świecie i proszę nie poddawaj się walcz – mówiłam, a z moich oczu wyleciały łzy. Poczułam jak Justin ściska moją dłoń. Spojrzałam na jego twarz. Oczy miał otwarte.
-Paulina – wyszeptał – jeszcze raz cię za wszystko przepraszam. Ja ci wszystko wytłumaczę – ledwo mówił
-Ciiii Justin nic teraz nie mów – powiedziałam. – Kochanie najważniejsze jest teraz twoje zdrowie  - powiedziałam – śpij wyszeptałam
-Będę spal jeżeli tylko położysz się obok mnie – powiedział z ledwością. Ułożyłam się najdelikatniej jak potrafiłam obok Justina. I zamknęłam oczy. Trzymając się za ręce usneliśmy.
________________________________________________________________________
Hej misiaczki :* Łapcie koejny rozdział. Mam nadzieję,że wam się spodoba. Kocham was :*
25kom = nowy rozdział

czwartek, 5 czerwca 2014

Rozdział 41



-Halo – odezwałam się
-Paulina myszko tak bardzo tęsknię- usłyszałam zapłakany głos szatyna. W moich oczach uformowały się łzy. Kompletnie nie wiem co mam teraz zrobić. Czy zakończyć połączenie czy z nim rozmawiać? Po chwili namysłu jednak postanowiłam się odezwać.
-Justin – wyszeptałam i łzy zaczęły mi lecieć. Wszyscy wokół patrzyli na mnie dlatego wstałam i odeszłam kawałek od nich. Między nami zapadła cisza słychać było aby pociąganie nosem z obu stron.
-Kochanie wiem, że popełniłem błąd cholerny błąd – wyszeptał – ale uwierz kocham tylko ciebie.
-Justin w tym momencie to nie ma znaczenia – powiedziałam – zdradziłeś mnie po raz kolejny, a obiecałeś, że więcej tego nie zrobisz.- rozpłakałam się na dobre
-Myszko błagam. Nie płacz kochanie – szeptał do telefonu – błagam uspokój się  nie płacz – szeptał. Oddaliłam telefon z zamiarem rozłączenia, ale postanowiłam jeszcze się odezwać.
-Justin też cię kocham, ale proszę daj mi już spokój – i po ty co wypowiedziałam zakończyłam połączenie. Płakałam jak dziecko. Nie mogłam się w ogóle uspokoić. Kołysałam się do tyłu do przodu. Myślałam, że to coś da, ale na marne. Po chwili podeszli do mnie wszyscy łącznie z Klaudią.
-Myszka nie płacz proszę – odezwała się Klaudia i przytuliła mnie do siebie – co on od ciebie chciał ? – zapytała
-Mówił że przeprasza, że żałuje, że tęskni, że kocha – wyszeptałam i jeszcze bardziej wtuliłam się w Klaudię.
-Wiecie co mam pomysł –odezwała się Klaudia – chodźmy wszyscy do mnie tak będzie lepiej dla Pauli. Wszyscy od razu wstali i ruszyli w stronę domu Klaudii. Po chwili byliśmy już na miejscu i weszliśmy do domu. Od razu wchodząc do pokoju Klaudii. Wszyscy rozsiedli się na podłodze, a ja postanowiłam położyć się na  łóżku. Założyłam słuchawki i słuchałam muzyki. Weszłam w galerią zdjęć i rozpłakałam się jeszcze bardziej. Wszystkie nasze wspólne zdjęcia. Byliśmy wtedy tacy szczęśliwi. Uśmiechnięci… Nagle w pewnym momencie zrobiło mi się strasznie nie dobrze i biegiem ruszyłam do toalety. Zwymiotowałam… Do łazienki weszła Klaudia
-Co się dzieje? – zapytała
-Nie wiem – odpowiedziałam – nagle zrobiło mi się nie dobrze – powiedziałam
-Paulina a czy ty ? – zaczęła – nie jesteś może w ciąży? – zapytała cicho. Spojrzałam na nią z przerażeniem w oczach.
-Klaudia który dzisiaj jest?  Zapytałam totalnie przerażona
-dziesiąty – odpowiedziała krótko
-Cholera –wykrzyknęłam – już dziesięć dni spóźnia mi się okres – powiedziałam – nie to nie może być prawda – wyszeptałam – nie teraz nie w tym momencie ….
-Nie martw się kochanie – powiedziała i przytuliła mnie do siebie – powiem mamie aby zapisała cię do ginekologa i wszystko się okaże.- a teraz chodźmy do pokoju – powiedziała i pomogła mi wstać.
-Zaraz do was dojdę aby umyję zęby – powiedziałam do Klaudii. Klaudia wyszła z łazienki, a ja umyłam zęby i usiadłam na posadce. Przecież ja nie mogę być w ciąży.. To nie może być prawda. Szeptałam do siebie. Nie wiedziałam co robić. Zauważyłam w łazience, że na wannie leży czysta maszynka wzięłam ją i rozwaliłam wyciągając ze środka ostrze. Spojrzałam na ostrze w mojej ręce i bez zastanowienia przyłożyłam go do nadgarstka robiąc jedno głębokie cięcie, później kolejne jeszcze jedno i kolejne. Nie mogłam przestać. Nagle do łazienki wszedł Michał kolega Klaudii.
-Paulina Klaudia kazała cię.. – i w tym momencie spojrzał na mnie i przestał mówić. Podszedł do mnie i kucnął przede mną.
-Proszę nie rób sobie krzywdy – powiedział po cichu do mnie – on nie jest tego wart. Oddaj mi to proszę – powiedział
-Michał, ale to mi daje ulgę – wyszeptałam – a na dodatek jest możliwe to, ze jestem z nim w ciąży – powiedziałam i rozpłakałam  się jeszcze bardziej wypuszczając ostrze z dłoni. Michał przytulił mnie do siebie mocno. Po chwili uspokoiłam się i razem z kolegą Klaudii wstaliśmy z ziemi. Przemyłam rany zimną wodą i po chwili wyszliśmy z łazienki. Jednak zanim weszliśmy do pokoju mojej myszki zatrzymałam go
-Michał – powiedziałam – nie mów Klaudii o tym, że się pocięłam – poprosiłam
-Nie ma sprawy bądź spokojna – powiedział i uśmiechnął się do mnie
-Dziękuję – wyszeptałam
-Nie ma za co – powiedział i pociągnął mnie w stronę wejścia do pokoju. Gdy weszliśmy do środka wszystkie pary oczu były skupione na nas, ale nie przejmowałam się tym. Usiadłam na łóżku i spojrzałam w okno.
-Paula – odezwała się Klaudia – telefon ci dzwonił. Podziękowałam jej za informację skinięciem głowy i wzięłam do ręki telefon leżący na podłodze.  6nieodebranych od „Misiek<3”. Momentalnie odłożyłam telefon i położyłam się na łóżku z zamiarem zdrzemnięcia się. Czułam się źle, że psuję Klaudii popołudnie, ale powinna mnie zrozumieć. Przecież wie w jakim stanie jestem. Po woli moje oczy robiły się co raz cięższe i odleciałam w krainę morfeusza.
-Paulina – ktoś mną szturchał – Paulina. – otwarłam oczy i rozejrzałam się dookoła. Budziła mnie Klaudia
-Chodź mama zrobiła kolację – powiedziała
-Nie jestem głodna wyszeptałam
-Przecież musisz coś jeść. Tym bardziej, że jest podobieństwo, że jesteś w ciąży – powiedziała
-Ehhh masz rację. A co z tym ginekologiem ? – zapytałam
-Mama zapisała cię już na jutro. Więc już jutro poznasz prawdę – powiedziała i uśmiechnęła się do mnie
-Strasznie się boję – powiedziałam – pójdziesz ze mną ? –zapytałam
-Jeszcze pytasz?  Pewnie że pójdę – powiedziała. – I nie bój się wszystko będzie okej. Wszystko się ułoży myszko – powiedziała – A teraz wstawaj i chodź na tę kolację. Wstałam z łóżka i ruszyliśmy do kuchni gdzie zastaliśmy rodziców Klaudii. Usiedliśmy do stołu, a ciocia nałożyła nam po 2 naleśniki. Posmarowałam swoją porcję nutellą i z ledwością kończyłam jednego naleśnika.
-Ja już dziękuję – powiedziałam osuwając od siebie kolejnego naleśnika
-Tylko jednego zjadłaś ? – zapytała ciocia. – No zjedz tego jednego jeszcze – powiedziała
-Nie naprawdę nie mam ochoty – uśmiechnęłam się i sięgnęłam po sok pomarańczowy. Napełniłam swoją szklankę i napiłam się. Siedziałam w ciszy czekając, aż Klaudia się naje. Po zakończonym posiłku zostałyśmy od razu wygonione z kuchni przez mamę Klaudii bo oczywiście upierała się, ze sama sobie poradzi. Weszłyśmy do pokoju Klaudii, a mój telefon  w tym momencie zadzwonił. Sięgnęłam po niego i zobaczyłam kto dzwoni. Na wyświetlaczu widniał napis „Miley :*” Bez zastanowienia odebrałam
-Halo? Hej Miley – powiedziałam lekko uśmiechając się do telefonu.
-Paulina – wychlipała zapłakana
-Miley co się dzieje? Dlaczego płaczesz ? – zapytałam
-Paulina bo Justin on  - nie mogła skończyć zdania bo zalała się falą łez
-Miley co jest z Justinem? –zapytałam zdenerwowana
-On jest w szpitalu. Połknął jakieś tabletki nasenne i jest z nim naprawdę  źle – ledwo powiedziała
-Jezu to nie może być prawda – wyszeptałam i z moich oczu poleciały łzy. To było niekontrolowane –Nieee – wykrzyknęłam – Jeszcze dziś postaram się być  z powrotem w Atlancie – powiedziałam i rozłączyłam się. Zaczęłam nerwowo pakować wszystko to co zdążyłam rozpakować .
-Paulina co ty robisz ? –zapytała Klaudia
-Wracam do Atlanty – powiedziałam zapłakana – Justin jest w szpitalu nałykał się jakiś tabletek nasennych – ledwo powiedziałam
-O boże – wyszeptała – chciałabym lecieć z tobą i cię wspierać, ale rodzice nie dadzą mi na bilet – spojrzałam na nią i lekko się uśmiechnęłam
-Chciałabyś lecieć ze mną? – zapytałam
-No tak, ale nie będę miała kasy na bilet
-Tym się nie przejmuj idź się zapytaj rodziców czy możesz i lecimy na lotnisko – powiedziałam na jednym wdechu, a Klaudia wyleciała z pokoju jak strzała.  W tym czasie ja zapakowałam resztę swoich rzeczy i zamknęłam walizkę. Usiadłam na łóżku i czekałam aż Klaudia wróci. Po chwili do pokoju wleciała Klaudia
-Lecę z Toba – krzyknęła i zaczęła się pakować. Gdy już się spakowała wyszłyśmy z jej pokoju i pożegnałyśmy się z jej rodzicami
-Paulina, ale uważaj na siebie jeżeli podejrzewasz, że to jest ciąża to naprawdę uważaj i jak najszybciej idź do lekarza – powiedziała ciocia
-Spokojnie ciociu pójdę – uśmiechnęłam się słabo i przytuliłam ciocię i wujka na pożegnanie. Klaudia zrobiła to zaraz za mną i wyszłyśmy z domu. Udałyśmy się prosto na lotnisko. Kupiłam nam bilety kartą  kredytową którą kiedyś dał mi Justin i już za  30 minut mieliśmy mieć samolot. Czas minął nam szybko. Przeszłyśmy odprawę i wsiadłyśmy do samolotu. Od razu morfeusz wziął mnie w swoje skrzydła. Obudziłam się po jakimś czasie bo śnił mi się jakiś koszmar, ale za cholerę nie pamiętam jaki. Rozejrzałam się dookoła, a prawie wszyscy pasażerowie spali. Wstałam ze swojego miejsca i poszłam do łazienki załatwić swoje sprawy fizjologiczne. Wracając na miejsce przechodziłam kolo dziewczyny, która góra miała 18 lat. Właśnie czytała artykuł o Justinie. Przystanęłam obok niej i zaciekawiona zaczęłam czytać. „20letni piosenkarz Justin Bieber trafił do szpitala nie znane są nam jeszcze przyczyny, ale gdy tylko czegoś się dowiemy od razu się o tym dowiecie.”
-Przepraszam ? – zapytała ta dziewczyna  - co pani robi ? – zapytała
-Eee ym przepraszam zauważyłam, że czyta pani artykuł o Justinie i tak mnie zaciekawił– powiedziałam speszona.  Dziewczyna przyjrzała mi się podejrzliwie i za chwilę dostała olśnienia.
-Przecież ty jesteś Paulina – krzyknęła na cały głos – Jesteś dziewczyną Justina – powiedziała p na te słowa tylko się uśmiechnęłam.
-Mogę sobie zrobić z tobą zdjęcie? – zapytała dziewczyna
-No pewnie nie ma sprawy, ale szybko, bo zaraz muszę lecieć – powiedziałam. Dziewczyna zrobiła nam zdjęcie, a ja wróciłam z powrotem na miejsce.
-Gdzie byłaś? –zapytała Klaudia.
-Byłam tylko w toalecie – odpowiedziałam – Tak strasznie się o niego boję – wyszeptałam – jeżeli on nie przeżyje ja odejdę razem z nim – powiedziałam szeptem
-Paulina nawet tak nie mów wszystko się ułoży. Musisz być dobrej myśli – powiedziała mi Klaudia.
-Ehh trudne to wszystko – powiedziałam smutna. Nagle naszą rozmowę przerwał głos w głośnikach
-Uwaga pasażerowie proszę o zapięcie pasów podchodzimy do lądowania. Zapięłyśmy pasy i po chwili byliśmy już na ziemi. Wyszłyśmy z samolotu i podreptałyśmy po walizki. Gdy już wszystko miałyśmy wyszłyśmy na zewnątrz i złapałyśmy taksówkę. Podałam taksówkarzowi adres domu Justina i po kilku minutach byliśmy na miejscu. Zapłaciłam starszemu panu i wyszłyśmy z taksówki wyciągając z bagażnika walizki. Ruszyliśmy do środka brama była zamknięta więc z torebki wyciągnęłam swoje klucze, których zapomniałam oddać. Klaudia rozglądała się we wszystkie strony
-Woow – powiedziała –ale luksusy – zaśmiałam się z tego co powiedziała i weszłyśmy do środka. Po chwili byłyśmy już pod drzwiami, które otworzyłam również kluczem i weszłyśmy do środka. Walizki zostawiłyśmy na holu i ruszyliśmy do salonu bo właśnie z tamtą było słychać odgłosy. Weszłam pierwsza, a w salonie siedziała Miley, i Ryan.
-Hej – wyszeptałam.

_______________________________________________________
Hej :* No to macie kolejny rozdzial :D Mam nadzieję, że wam się spodoba :)) Kolejny rozdział pojawi się jak będzie tutaj 25 komentarzy, ale tym razem nie będę liczyć tych komentarzy, które wiem, że pisze ta sama osoba :)
Kontakt ze mną -----> ask.fm/JustinekBieberekkk