***kilka dni
później***
-Paulina
wstawaj – ktoś powiedział. Odwróciłam się na drugą stronę i udawałam, że śpię
dalej.
-Kochanie no wstawaj bo spóźnimy się na samolot - to podziałało na mnie jak kubeł lodowatej wody. Wyskoczyłam z łóżka, a Justin zaczął się śmiać.
- I z czego się śmiejesz?
-Ja? Z niczego – i znów zaczął się śmiać – przewróciłam tylko oczami i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, wyszczotkowałam zęby i ubrałam na siebie szare dresy i białą koszulkę z napisami do tego trampki i włosy zostawiłam rozpuszczone lekki makijaż i jestem gotowa. Wyszłam z łazienki a w sypialni nie było już ani Justina ani walizek. Pewnie zszedł już na dół. Swoją drogą przez te kilka dni było cudownie. „Przeprowadziłam się” do pokoju Justina. Miałam kilka starć z Catlin ale jakoś to przeżyłam, a teraz lecimy do Polski. Strasznie się stresuje. Modlę się tylko aby rodzice się zgodzili. Wzięłam swojego IPhona z szafki nocnej włożyłam go do kieszeni i wyszłam z pokoju. Zeszłam schodami na dół i poszłam do kuchni gdzie zastałam Justina i Pattie.
-Hej Pattie – uśmiechnęłam się do niej
-Cześć słońce – uśmiechnęła się – zjedz coś i jedziemy na lotnisko
-Nie nie jestem głodna. Możemy już jechać.
-Na pewno? – spytała
-Tak na pewno. Jedźmy już - powiedziałam i zaczęłam iść w stronę wyjścia. Zgarnęłam jeszcze bluzę z wieszaka zarzuciłam ją na siebie i wyszłam przed dom. Za mną wyszła Pattie i Justin. Wsiadłam do auta przywitałam się z Kennym, który swoją drogą leci z nami. Obok mnie usiadł Justin, a Pattie usiadła obok Keniaka. Poczułam rękę Justina na moim kolanie.
-Kochanie co się dzieje? – spytał Justin z przejęciem
-Po prostu martwię się tym, że rodzice się nie zgodzą – powiedziałam smutna
-Kochanie spójrz na mnie – poprosił. Spojrzałam na niego
-Nie martw się tak? Będzie okej. Na pewno się zgodzą ja ich przekonam – zaśmiał się i przytulił mnie. Wtuliłam się w niego i tak jechaliśmy całą drogę na lotnisko równocześnie rozmawiając z Pattie i Kennym.
-No dzieciaki wysiadamy – powiedział Kenny
-Ey nie jesteśmy dziećmi – oburzył się Juju
-Oj no weź wysiadaj lepiej – zaśmiał się Kenny
Wysiedliśmy z auta i ochroniarz wziął część walizek, a drugą część wziął Justin. Weszliśmy na lotnisko Justin miał kaptur na głowie i okulary przeciw słoneczne. Mam nadzieje, że nas nie rozpoznają.
Usiedliśmy wszyscy na ławeczce czekając aż zacznie się odprawa
-Mamo więc sprawa z moim autem jest załatwiona? Auto będzie jeszcze dziś w Polsce tak ? – zapytał Juju
-Tak synku będziesz miał auto jeszcze dziś zaśmiała się
*Pasażerowie lotu 169 proszeni są o podejście do wejścia nr 69* - powiedziała głos z głośników
Spojrzałam z Justinem na siebie i zaczęliśmy się śmiać jak szeleni.
-Nie wiem o co wam chodzi ale to wasz lot i lepiej już idźcie – powiedziała Pattie – ogarnęliśmy się z Juju i pożegnaliśmy z Pattie i poszliśmy na odprawę.
-Kochanie no wstawaj bo spóźnimy się na samolot - to podziałało na mnie jak kubeł lodowatej wody. Wyskoczyłam z łóżka, a Justin zaczął się śmiać.
- I z czego się śmiejesz?
-Ja? Z niczego – i znów zaczął się śmiać – przewróciłam tylko oczami i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, wyszczotkowałam zęby i ubrałam na siebie szare dresy i białą koszulkę z napisami do tego trampki i włosy zostawiłam rozpuszczone lekki makijaż i jestem gotowa. Wyszłam z łazienki a w sypialni nie było już ani Justina ani walizek. Pewnie zszedł już na dół. Swoją drogą przez te kilka dni było cudownie. „Przeprowadziłam się” do pokoju Justina. Miałam kilka starć z Catlin ale jakoś to przeżyłam, a teraz lecimy do Polski. Strasznie się stresuje. Modlę się tylko aby rodzice się zgodzili. Wzięłam swojego IPhona z szafki nocnej włożyłam go do kieszeni i wyszłam z pokoju. Zeszłam schodami na dół i poszłam do kuchni gdzie zastałam Justina i Pattie.
-Hej Pattie – uśmiechnęłam się do niej
-Cześć słońce – uśmiechnęła się – zjedz coś i jedziemy na lotnisko
-Nie nie jestem głodna. Możemy już jechać.
-Na pewno? – spytała
-Tak na pewno. Jedźmy już - powiedziałam i zaczęłam iść w stronę wyjścia. Zgarnęłam jeszcze bluzę z wieszaka zarzuciłam ją na siebie i wyszłam przed dom. Za mną wyszła Pattie i Justin. Wsiadłam do auta przywitałam się z Kennym, który swoją drogą leci z nami. Obok mnie usiadł Justin, a Pattie usiadła obok Keniaka. Poczułam rękę Justina na moim kolanie.
-Kochanie co się dzieje? – spytał Justin z przejęciem
-Po prostu martwię się tym, że rodzice się nie zgodzą – powiedziałam smutna
-Kochanie spójrz na mnie – poprosił. Spojrzałam na niego
-Nie martw się tak? Będzie okej. Na pewno się zgodzą ja ich przekonam – zaśmiał się i przytulił mnie. Wtuliłam się w niego i tak jechaliśmy całą drogę na lotnisko równocześnie rozmawiając z Pattie i Kennym.
-No dzieciaki wysiadamy – powiedział Kenny
-Ey nie jesteśmy dziećmi – oburzył się Juju
-Oj no weź wysiadaj lepiej – zaśmiał się Kenny
Wysiedliśmy z auta i ochroniarz wziął część walizek, a drugą część wziął Justin. Weszliśmy na lotnisko Justin miał kaptur na głowie i okulary przeciw słoneczne. Mam nadzieje, że nas nie rozpoznają.
Usiedliśmy wszyscy na ławeczce czekając aż zacznie się odprawa
-Mamo więc sprawa z moim autem jest załatwiona? Auto będzie jeszcze dziś w Polsce tak ? – zapytał Juju
-Tak synku będziesz miał auto jeszcze dziś zaśmiała się
*Pasażerowie lotu 169 proszeni są o podejście do wejścia nr 69* - powiedziała głos z głośników
Spojrzałam z Justinem na siebie i zaczęliśmy się śmiać jak szeleni.
-Nie wiem o co wam chodzi ale to wasz lot i lepiej już idźcie – powiedziała Pattie – ogarnęliśmy się z Juju i pożegnaliśmy z Pattie i poszliśmy na odprawę.
********************************************************
-Prosimy o zapięcie pasów. Podchodzimy do lądowania – powiedział głos w głośnikach.
Spojrzałam na Justina, który jeszcze słodko spał.
-Justin – trąciłam go w ramie. Nic zero reakcji
-kochanie podchodzimy do lądowania – Otworzył oczy i przetarł je piąstkami jak małe dziecko. Jeju jak to słodko wyglądało. Zapiął pas i uśmiechnął się do mnie. Po wylądowaniu wyszliśmy z samolotu i poszliśmy wszyscy odebrać walizki. Wyszliśmy przed lotnisko i Kenny poszedł po auto Justina.
-Justin mam nadzieje, że wszystko pójdzie po naszej myśli, ponad to uprzedzam , że jak wejdziesz do mojego pokoju to wszędzie będziesz ty – zaśmiałam się.
-Oj spokojnie skarbie wszystko będzie okej. To teraz pościągasz „mnie” Bo masz prawdziwego mnie – zaśmiał się, a ja razem z nim. Jesteśmy na lotnisku w Poznaniu więc do domu mamy jeszcze 2 godziny. Podszedł so nas Kenny i powiedział gdzie mamy auto. Poszliśmy i zapakowaliśmy walizki do auta. Ty razem to Kenny usiadł z tyłu, a Justin prowadził. Ja siedziałam obok Justina. Droga minęła nam wesoło. Rozmawialiśmy śmialiśmy się i śpiewaliśmy. Dojeżdżaliśmy już do mojego osiedla. Strasznie się stresowałam. Podjechaliśmy pod mój blok. Na placu siedziało pełno matek z dziećmi w tym była moja mama. Wszyscy patrzyli na auto które podjechało. Każdy wzrok był posłany w naszą stronę czułam się bardzo dziwnie. Zaparkowaliśmy i zauważyłam, że mama idzie w naszą stronę. Pewnie domyśliła się, że to my. Wysiadłam z auta jako pierwsza i podleciałam do mamy przytulając ją mocno.
-Hej mamo. Jak ja bardzo tęskniłam
-Hej córcia. Ja też – patrz jak oni się wszyscy patrzą . –zaśmiała się
-Tak ale mam ich gdzieś – zaśmiałam się – poczułam rękę na mojej tali spojrzałam w lewo i ujrzałam Justina
-Dzień dobry – przywitał się
-Dzień dobry – odpowiedziała moja mama – to co wchodzimy do góry? – zaoferowała
-Tak tak tylko musimy jeszcze podwieźć mojego ochroniarza do hotelu. Pojedzie pani z nami?
-Tak pewnie. – poszliśmy wszyscy do auta.
Mama wsiadła z tyłu obok Kennego, a ja ich sobie przedstawiłam. Pojechaliśmy do hotelu, który na szczęście nie był daleko mojego bloku. Kenny wziął soje walizki i poszedł się zameldować, a my odjechaliśmy.
-Mamo gdzie jest Kacper i tata? – spytałam
-Kacper jest u Patrycji, a tata w pracy. – oznajmiła
-A kiedy Kacper przyjedzie?
-No będę musiała po niego jechać.
-To my po niego pojedziemy bardzo chętnie. Co nie Justin?
-Tak jak najbardziej - powiedział uśmiechnięty
-Naprawdę? Moglibyście?
-Pewnie mamo – uśmiechnęłam się – ale najpierw zaniesiemy sobie walizki do domu i się przebiore bo jest strasznie gorąco, a ja w dresach – zaśmiałam się
-Okej nie ma sprawy – mama i Justin mi zawtórowali. Podjechaliśmy pod blok i Justin zaparkował auto. Wysiedliśmy i ruszyliśmy do mojego mieszkania. Mama otwarła drzwi i weszliśmy do środka.
-Hmm Justin to czas wejść do mojego królestwa BIEBERLANDU- zaśmiałam się, a Justin i moja mama mi zawtórowali.
*******************************************************
-Mamuś to my jedziemy po młodego – wyszliśmy z domu. Przebrałam się w krótkie spodenki żółty top i czarne szpilki włosy zostawiłam rozpuszczone. Dzięki Justinowi wyglądałam jak super gwiazda zaśmiałam się sama do siebie w myślach. Justin otworzył przede mną drzwi jak zawsze i wsiadłam do auta. Włączyłam radio i zrobiłam je na fula. Justin wsiadł do auta i ruszyliśmy………
Hej kociaki :**
Dzisiejszy rozdział to jakaś porażka. I w ogóle przepraszam, ze dopiero teraz dodaje, ale naprawdę nie mogłam szybciej. :/ 20 komentarzy następny .
Czytasz = Komentujesz
-Prosimy o zapięcie pasów. Podchodzimy do lądowania – powiedział głos w głośnikach.
Spojrzałam na Justina, który jeszcze słodko spał.
-Justin – trąciłam go w ramie. Nic zero reakcji
-kochanie podchodzimy do lądowania – Otworzył oczy i przetarł je piąstkami jak małe dziecko. Jeju jak to słodko wyglądało. Zapiął pas i uśmiechnął się do mnie. Po wylądowaniu wyszliśmy z samolotu i poszliśmy wszyscy odebrać walizki. Wyszliśmy przed lotnisko i Kenny poszedł po auto Justina.
-Justin mam nadzieje, że wszystko pójdzie po naszej myśli, ponad to uprzedzam , że jak wejdziesz do mojego pokoju to wszędzie będziesz ty – zaśmiałam się.
-Oj spokojnie skarbie wszystko będzie okej. To teraz pościągasz „mnie” Bo masz prawdziwego mnie – zaśmiał się, a ja razem z nim. Jesteśmy na lotnisku w Poznaniu więc do domu mamy jeszcze 2 godziny. Podszedł so nas Kenny i powiedział gdzie mamy auto. Poszliśmy i zapakowaliśmy walizki do auta. Ty razem to Kenny usiadł z tyłu, a Justin prowadził. Ja siedziałam obok Justina. Droga minęła nam wesoło. Rozmawialiśmy śmialiśmy się i śpiewaliśmy. Dojeżdżaliśmy już do mojego osiedla. Strasznie się stresowałam. Podjechaliśmy pod mój blok. Na placu siedziało pełno matek z dziećmi w tym była moja mama. Wszyscy patrzyli na auto które podjechało. Każdy wzrok był posłany w naszą stronę czułam się bardzo dziwnie. Zaparkowaliśmy i zauważyłam, że mama idzie w naszą stronę. Pewnie domyśliła się, że to my. Wysiadłam z auta jako pierwsza i podleciałam do mamy przytulając ją mocno.
-Hej mamo. Jak ja bardzo tęskniłam
-Hej córcia. Ja też – patrz jak oni się wszyscy patrzą . –zaśmiała się
-Tak ale mam ich gdzieś – zaśmiałam się – poczułam rękę na mojej tali spojrzałam w lewo i ujrzałam Justina
-Dzień dobry – przywitał się
-Dzień dobry – odpowiedziała moja mama – to co wchodzimy do góry? – zaoferowała
-Tak tak tylko musimy jeszcze podwieźć mojego ochroniarza do hotelu. Pojedzie pani z nami?
-Tak pewnie. – poszliśmy wszyscy do auta.
Mama wsiadła z tyłu obok Kennego, a ja ich sobie przedstawiłam. Pojechaliśmy do hotelu, który na szczęście nie był daleko mojego bloku. Kenny wziął soje walizki i poszedł się zameldować, a my odjechaliśmy.
-Mamo gdzie jest Kacper i tata? – spytałam
-Kacper jest u Patrycji, a tata w pracy. – oznajmiła
-A kiedy Kacper przyjedzie?
-No będę musiała po niego jechać.
-To my po niego pojedziemy bardzo chętnie. Co nie Justin?
-Tak jak najbardziej - powiedział uśmiechnięty
-Naprawdę? Moglibyście?
-Pewnie mamo – uśmiechnęłam się – ale najpierw zaniesiemy sobie walizki do domu i się przebiore bo jest strasznie gorąco, a ja w dresach – zaśmiałam się
-Okej nie ma sprawy – mama i Justin mi zawtórowali. Podjechaliśmy pod blok i Justin zaparkował auto. Wysiedliśmy i ruszyliśmy do mojego mieszkania. Mama otwarła drzwi i weszliśmy do środka.
-Hmm Justin to czas wejść do mojego królestwa BIEBERLANDU- zaśmiałam się, a Justin i moja mama mi zawtórowali.
*******************************************************
-Mamuś to my jedziemy po młodego – wyszliśmy z domu. Przebrałam się w krótkie spodenki żółty top i czarne szpilki włosy zostawiłam rozpuszczone. Dzięki Justinowi wyglądałam jak super gwiazda zaśmiałam się sama do siebie w myślach. Justin otworzył przede mną drzwi jak zawsze i wsiadłam do auta. Włączyłam radio i zrobiłam je na fula. Justin wsiadł do auta i ruszyliśmy………
Hej kociaki :**
Dzisiejszy rozdział to jakaś porażka. I w ogóle przepraszam, ze dopiero teraz dodaje, ale naprawdę nie mogłam szybciej. :/ 20 komentarzy następny .
Czytasz = Komentujesz
Co ty gadasz ten rozdział zajebisty jak wszystkie <3
OdpowiedzUsuńOdprawa nie rozprawa XD
OdpowiedzUsuńAle po za tym to rozdział jak zawsze bajera XD Już widzę te wywalone gały babek XD Hahaha XD Pisz szybko nexta XD
Świetny kochanie :)
OdpowiedzUsuńswietny, swietny <3 już się nie mogę doczekać następnego :D
OdpowiedzUsuńsuper
OdpowiedzUsuńcudowny next pleas
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńnastępny prosze
OdpowiedzUsuńOMB taki cudowny
OdpowiedzUsuńzawalisty
OdpowiedzUsuńSupci0
OdpowiedzUsuńKocham < 3333
OdpowiedzUsuńwez cos ciekawszego wymysl.. takie masz fajne pomysly ;3
OdpowiedzUsuńDODAJ DZISIAJ <333333
OdpowiedzUsuńnie zasne jesli dzisiaj nie dodasz :/ masakra wciagnelam sie... <3
OdpowiedzUsuńmam pomysl! uprawiajcie seks w bieberlandzie:D
OdpowiedzUsuńkiedys wydasz ksiazke<3
OdpowiedzUsuńPaulinka seksiaro <3333
OdpowiedzUsuńale Juju sie uroczo zacchowuje :D :)))
OdpowiedzUsuńpalcie marihuane :/
OdpowiedzUsuńkochani ;******** Ty to masz szczescie ;(
OdpowiedzUsuńJak ja? Przecież to nie ja jestem w tym opowiadaniu xD
OdpowiedzUsuńco? przeciez pisze Paulina. wez ogarnij sie
UsuńJezu pisze Paulina ale to nie o mnie. Po prostu tak mi się łatwiej pisze.
Usuńale pewnie wyobrazasz sobie, ze to Ty prawda? sama bym tak robiła :)
Usuńhttp://www.pudelek.tv/video/Bieber-do-prawnika-NIE-MUSZE-CIE-SLUCHAC-Co-to-za-pytania-4721/
OdpowiedzUsuń